- Szczegóły
LEGENDA O JABŁONIU
Dawno, bo prawie sześć wieków temu, o milę od królewskiego miasta Parczewa ciągnął się las ogromny i nieprzebyty, Czarnym zwany. Drzewa gęsto tam rosły i zakrywały niebo tak, że nawet w południe ciemno pod nim było jak w nocy. Od dawien dawna przez Czarny Las wiódł trakt szeroki, którym kupcy z południa i zachodu przewozili swe towary na Litwę i Ruś. Ale odkąd zaczął tam grasować zbój Sławój, trakt przestał być bezpieczny. Sławój pośród gromady swoich kompanów, którym przewodził, był najwyższy, najzręczniejszy, ale i najbardziej okrutny. Miał ogromną, ciężką, z drzewa jabłoniowego sporządzoną maczugę, w której tkwiły ostre krzemienie. Czyhał na przejeżdżających ludzi, grabił ich, a kto by mu próbował się oprzeć, tego zabijał. Najchętniej napadał na kupców. Ale trafiało się, że i co zamożniejszym kmieciom nie darował. Rozeszła się wieść o okrutnym zbóju i trwoga ogarnęła okolicę. Niejeden, komu wypadła droga tamtędy, wolał nawet kilka mil nałożyć, byle ominąć niebezpieczny trakt. Jednego razu zdarzyło się, że gościńcem przez Czarny Las przejeżdżał król Polski i Litwy Władysław Jagiełło wraz z niedawno poślubioną, młodziutką żoną Jadwigą. Sławój, znęcony bogactwem strojów, postanowił ograbić zbliżający się orszak. Na dany znak zgraja zbójców z dzikim wrzaskiem wyskoczyła na drogęi otoczyła królewską karocę. W mgnieniu oka zbóje powalili na ziemię nie spodziewających się niczego i przerażonych pachołków. Ale ciągnący za królem o kilka stajań hufiec rycerski przybył napadniętym z pomocą. W walce został ciężko obuszkiem raniony herszt zbójców Sławój. Jeden z rycerzy królewskich chciał go dobić i już się nań czekanem zamierzył, ale przeszkodziła temu królowa.
- Powalonego nie godzi się zabijać! - zawołała.
Minęło wiele lat. O okrutnym zbóju Sławoju zapomniano i tylko starzy ludzie opowiadali o nim nieraz wieczorami przy łuczywie. Król Władysław, bawiący akurat wczesną jesienią w Parczewie, wyruszył pewnego dnia na łowy. Czarny Las huczał graniem myśliwskich rogów, aż złociste liście sypały się z drzew. Zapędził się król za śmigłym jeleniem w gęstwinę, gdy nagle doszedł go zapach dojrzałych jabłek. Zapach był tak przyjemny i mocny, że król zapragnął skosztować owoców i wstrzymał nieco konia. Oczom królewskim ukazała się mała polana, a na jej brzegu drzewo rozłożyste, a gałęzie na nim uginały się od ciężkich, złocistych jabłek. Pod jabłonią klęczał starzec wychudły, podobny do pnia, o który głową był wsparty. Włosy siwe okrywały mu nagie ramiona, biała jak mleko broda spływała aż do ziemi.
- Hej, człowieku! - zawołał król.
- Ktoś ty?
Starzec poruszył się. Popatrzył na króla wyblakłymi oczyma i odrzekł powoli, z wysiłkiem :
- Poznaję was panie. Wyście wtedy przed laty jechali gościem. Jestem tym, którego niegdyś zwano Sławojem.
Zdumiał się król Władysław. Przypomniał sobie ów dzień i małżonkę swą królową Jadwigę, która w niedługi czas zmarła młodo... I dawna, przygasła już boleść obudziła się na nowo w królewskim sercu. Nadjechali dworzanie i stanąwszy kołem słuchali, jak Sławój klęcząc i obejmując jabłoń, trzęsącym się głosem wyznawał królowi swe winy.
- Byłem okrutny i chciwy. Stawałem na gościńcu, grabiłem, zabijałem. Aż wtedy nie udało się i sam ległem. Jasna pani, co z wami jechała, nie dała mnie zabić. Wiele dni przeleżałem w niemocy. Potem zatknąłem w ziemię swoją skrwawioną pałkę i uczyniłem ślub, że już nigdy nikogo nie ukrzywdzę. Każdego dnia czyniąc pokutę, polewałem łzami tę pałkę, aż zazieleniała się i jabłonią wyrosła. Te jabłka na niej to ludzie, których kiedyś pobiłem.
- Straszne są twoje winy - zawołał król.
- Ale i długoś za nie pokutował. Mów, czego żądasz, człowieku.
- Mnie nic nie trzeba, umieram... - odrzekł gasnącym głosem starzec i osunął się nieżywy.
- Pogrzebcie go - rozkazał po chwili dworzanom, po czym nawrócił konia i ruszył z wolna ku traktowi.
Mijały lata i wieki. O strasznym zbóju Sławoju ludzie pieśni śpiewali. Czarny Las wytrzebiono niemal doszczętnie. A w tym miejscu, gdzie rosła owa jabłoń, o dwie mile na północny wschód od Parczewa, znajduje się dziś miejscowość o nazwie Jabłoń.
APOLINARY NOSALSKI
HISTORIA JABŁONIA
Pierwsze wzmianki o Jabłoniu pochodzą z pierwszej połowy XV wieku i są one autorstwa, najwybitniejszego historyka polskiego Jana Długosza.
Spisując beneficja kościelne w Małopolsce, wymienia on szereg miejscowości pogranicza polsko-litewskiego, a wśród nich między innymi, również Jabłoczno, które nasi historycy wiążą z Jabłoniem. Długosz wspomina tę miejscowość dwukrotnie, po raz pierwszy opisując przejazd króla Kazimierza z Brześcia do Krakowa w roku 1447 i po raz drugi, spisując beneficja za lata: 1470-1480.
Pierwsze historyczne zapiski o Jabłoniu pochodzą z 1503 roku. Mówią one, że król Jagiellończyk w tymże roku nadał ziemie na których leży Jabłoń księciu Wasylowi Połubińskiemu. Po śmierci księcia Wasyla w 1550 roku dziedzicem dóbr został jego syn Iwan i wnuczka Maria (córka drugiego syna Wasyla - Lwa). Iwan krótko zarządzał majątkiem, ponieważ wcześnie zmarł. W 1558 roku do Jabłonia przenosi się jego żona - Raina. W 1571 roku wybudowała cerkiew, która funkcjonowała aż do 1854 roku. W następnym wieku dobra po książętach Połubińskich kilkarotnie zmieniają właścicieli. W XVII wieku przechodzą do magnackiej rodziny Firlejów z Dąbrowicy. W XVIII wieku córka Andrzeja Firleja Werena wniosła ziemie w posagu hrabiemu Józefowi Scypio del Campo.
W drugiej połowie XVIII wieku, w latach osiemdziesiątych, zarządzający ziemiami Sapiehowie z Kodnia wianują córkę Annę Teofilę przekazując ziemie Sewerynowi Potockiemu. Hrabia Seweryn Potocki zkolei w 1810 roku obdarowuje majątkiem Jabłoń najstarszą córkę Emmę. Emma wyszła w tym samym roku za mąż za pułkownika Wojsk Polskich Piotra Strzyżewskiego. Piotr Strzyżewski wsławił się nie tylko walecznością jako uczestnik kampanii napoleońskiej ale też świetnym gospodarowaniem. Kiedy osiadł w Jabłoniu wraz z małożonką Emmą, z miejsca rozpoczął pracę w bardzo zaniedbanych dobrach, liczących przeszło 1600 ha. Około 1812 roku zbudował klasycystyczny pałacyk w Jabłoniu, założył park w stylu angielskim, osuszył błotniste łąki. Jako komisarz budowy dróg w powiecie radzyńskim, budował nowe drogi i utwardzał stare, jednocześnie rozwijał hodowlę, wprowadzał płodozmian. Zaprowadził pierwszy na szeroką skalę szkółkarstwo drzew. Jeszcze w końcu lat siedemdziesiątych XIX wieku, Aleje Jerozolimskie w Warszawie, były obsadzone włoskimi topolami z Jabłonia. W 1854 roku zbudował nową murowaną cerkiew unicką na miejscu starej drewnianej, która spłonęła. W 1827 roku Jabłoń miała 78 domów i 515 mieszkanców. Po śmierci Strzyżewskich dobra Jabłoń przechodzą drogą spadku na własność Amelii z hr. Jezierskich, hr. Łubieńskiej, wdowy po Sewerynie, siostrzeńcu Strzyżewskiej. Nastepne lat trzydzieści, to czas władania Jabłoniem przez rodzinę Łubieńskich. W pierwszych latach rozwój majątku był jeszcze bardziej dynamiczny, jak poprzednio. Amelia z wielką energią rozwijała działalność oświatową. Jej staraniem powstało w Jabłoniu i okolicy pięć szkół wiejskich.
W okresie Powstania Styczniowego dwory w Jabłoniu i Kolanie stanowiły schronienie i oparcie dla partii powstańczych. Carat po zdławieniu powstania, koncentrował uwagę na likwidacji Unitów. Trwała walka Unitów z prawosławiem. Z momentem kiedy Rosja przystąpiła do likwidacji Królestwa Polskiego, kiedy polskich urzędników zastępowano Rosjanami, gdy nasilały się represje - majątek Łubieńskich zaczął przeżywać trudny okres. Za utrudnianie przechodzenia Unitów na prawosławie Kazimierz syn Amelii Łubieńskiej wraz z rodziną zostaje zmuszony do opuszczenia majątku. W 1867 roku Jabłoń była stolicą gminy w powiecie radzyńskim, guberni siedleckiej. W skład jej wchodziły miejscowości: Annopol, Gęś, Dawidy, Kolano, Kudry, Łubno, Paszenki, Puchowa Góra, Radcze, Rudzieniec i Sewerynówka.
W 1884 dobra Jabłoń nabył dla swojego syna Tomasza, August, hr. Zamoyski z Różanki. Od tego czasu losy Jabłonia były związane z Zamoyskimi przez sześćdziesiąt lat. Tomasz wraz z małżonką Ludmiłą z domu Zamoyską (z linii węgierskiej) objął dobra liczące 1385 mórg. Jabłoń liczyła 97 domów i 780 mieszkańców. Tomasz Zamoyski wybudował w roku 1891 nowy niewielki pałcyk, sytuujac go na południowy-wschód od starego, w którym zamieszkał z rodziną. W następnych latach rozebrano stary pałac Strzyżewskich i Łubieńskich i w latach 1904-1905 wybudowano nowy neogotycki pałac, wzorowany na angielskich rezydencjach z czasów póżnego gotyku i początków renesansu. Nowy pałac został połączony, z powstałym wcześniej pałacykiem ćwierćkolistym łącznikiem. W łączniku usytuowano niewielką kaplicę pałacową. Razem z pałacem wybudowano, podobne stylowo: kordegardę i bramę wjazdową. W okresie budowy pałacu rozszerzono znacznie dawny park angielski, oraz postawiono szereg budynków gospodarczych. W roku 1912 zakończono budowę kościoła parafialnego, nawiązującego do architektury pałacu jabłońskiego. Lata do wybuchu I wojny światowej były latami świetności tej rezydencji. Odbywały się tu liczne zjazdy rodzinne, bale przyjęcia i polowania.
Wraz z wybuchem wojny kończy sie to wszystko, pałac pustoszeje. Lewe skrzydło pałacu pełni role szpitala polowego. Zamoyscy zostają wysiedleni z Jabłonia, gdzie wracają dopiero w 1921 roku. Zastają majątek znacznie podupadły wskutek rabunkowych działań wojsk bolszewickich i niemieckich. W 1928 roku umiera Ludmiła, żona Tomasza Zamoyskiego, a zadłużonymi dobrami zarządza hr. Tomasz. Po śmierci Tomasza w 1935 roku majatek Jabłoń przechodzi na syna Augusta, który do września 1939 roku gospodarzy w Jabłoniu, podnosząc całość dóbr z upadku. We wsi funkcjonował młyn J. M. Giereja oraz wiatrak A. Osipiuka. Z chwilą rozpoczęcia działań wojennych August opuszcza Jabłoń. 29 września 1939 roku wojska polskie stoczyły pod Jabłoniem bitwę z wojskami radzieckimi. W tej zwycięskiej dla żołnierzy SGO "Polesie" gen.Franciszka Kleeberga bitwie poległo kilkunastu żołnierzy, w tym ppor. Bohdan Mościcki, bratanek prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego. Ich ciała spoczywają na cmentarzu parafialnym w Jabłoniu.
Na poczatku października 1939 r. do Jabłonia wkroczyli Niemcy. Oddział kawalerii SS stacjonujący w majątku utworzył obóz pracy dla Żydów, a w 1941 r. obóz dla jeńców sowieckich. Hitlerowcy zamordowali w 7 egzekucjach 48 mieszkańców Jabłonia oraz wszystkich Żydów. Mimo terroru mieszkańcy Jabłonia i okolic prowadzili działalność konspiracyjną - tajne nauczanie (m.in. znany historyk prof. dr Marian Mołowist). Wielu mieszkanców gminy zasiliło szeregi oddziału AK mjr K.Millera.
W 1944 roku ziemie dworskie wraz z zabudowaniami przejął Skarb Państwa, a tereny leśne i park - Lasy Państwowe. Część gruntów uzyskali miejscowi chłopi. We wschodnim skrzydle pałacu umieszczono niebawem szkołę podstawową. W roku 1952 rozpoczęło w Jabłoniu działalność szkolnictwo rolnicze. W roku 1960 tereny dawnego parku Zamoyskich przeciął Kanał Wieprz-Krzna. 18 czerwca 1968 w pałacu wybuchł pożar, który wywołał znaczne zniszczenia pałacu. Ze względu na dalszą możliwość kształcenia w znacznym tempie powstał nowy gmach Technikum Rolniczo-Suszarniczego, stołówka, dwa budynki mieszkalne, kilka towarzyszących. Szkoła Podstawowa również doczekała się swojego budynku.
W 1999 roku pałac nabyła Krystyna Ścieszko-Hojny. Nowa właścicielka stara się przywrócić budynki i otoczenie do dawnej świetności. Jabłoń to jedna z najstarszych miejscowości pogranicza Podlasia i Lubelskiego Polesia. Wieś o bardzo bogatej przeszłości, znana w kraju i daleko poza nim, dzięki twórczości wybitnego polskiego rzeźbiarza Augusta hr. Zamoyskiego, który tu się urodził. Miejscowość ta jest znana także z uwagi na unikatowy zabytek.
- Szczegóły
Pułkownik Piotr Strzyżewski
Emma Potocka z Celejowa k/Puław wychodzi za mąż za walecznego pułkownika Piotra Strzyżewskiego w roku 1810 i otrzymuje od ojca hr. Seweryna Potockiego - Jabłoń. Młodzi Strzyżowscy sprowadzili się do Jabłonia po kongresie wiedeńskim. Pułkownik Piotr Strzyżewski, wcześniej waleczny, młody oficer, znany w całym Księstwie Warszawskim, bohater wojen z Austriakami i uczestnik kampanii napoleońskiej, po dymisji z wojska osiadł tam z młodą małżonką i z miejsca rozpoczął pracę, prawie od podstaw w bardzo zaniedbanych dobrach, liczących około 1600 ha. Na początek zbudował nowy pałacyk. Równolegle z budową pałacyku powstał nowy, obszerny park angielski, w którym gospodarzył sprowadzony z Wiednia, specjalista Wit Hrubant. Park przetrwał w partiach bliższych rezydencji do naszych czasów. Strzyżewski, jako komisarz drogowy powiatu radzyńskiego, budował nowe drogi i utwardzał stare, jednocześnie rozwijał hodowle, wprowadzał płodozmian, nie znany tu wcześniej. Miał wspaniałe efekty w szkółkarstwie. Jeszcze w końcu lat siedemdziesiątych XIX wieku, Aleje Jerozolimskie w Warszawie, były obsadzone włoskimi topolami z Jabłonia. Z nieznanych powodów, Emma Strzyżewska po kilku latach wspólnego pożycia opuściła Jabłoń i nigdy do męża nie wróciła. Strzyżewski gospodarzył sam do śmierci w roku 1855 i został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Tomasz Zamoyski (1861-1935)
Najmłodszy syn Augusta Zamoyskiego i pochodząca z węgierskiej linii Zamoyskich Ludmiłą. August kupił Tomaszowi w 1884 roku dobra Jabłoń. Tomasz niezadowolony z istniejącego tu pałacyku, najpierw postawił skromną siedzibę (oficynę) a następnie w 1891 roku nowy niewielki pałacyk, sytuując go na południowy wschód od starego, w którym zamieszkał z rodziną, żoną i dziećmi: Elżbietą i Elfrydą oraz synem Augustem. W następnych latach rozebrano stary pałac Strzyżowskich i Łubieńskich i w latach 1904-1905 wybudowano nowy neogotycki pałac, wzorowany na angielskich rezydencjach z czasów późnego gotyku i początków renesansu. Nowy pałac został połączony z powstałym wcześniej pałacykiem ćwierć kolistym łukiem. W łączniku powstała niewielka kaplica pałacowa. Razem z pałacem wybudowano podobne stylowo kordegardę i bramę wjazdową. W okresie budowy rozszerzono znacznie dawny park angielski, oraz postawiono szereg budynków gospodarczych. W roku 1912 zakończono budowę kościoła parafialnego, nawiązując do architektury pałacu jabłońskiego. Lata do wybuchu I wojny światowej były latami światłości tej rezydencji. W roku 1915 właściciele zostali zmuszeni do opuszczenia pałacu przez odział Kozaków, którzy go zdewastowali. Do Jabłonia Tomasz i Ludmiła wrócili dopiero po wojnie polsko - bolszewickiej i traktacie ryskim, pałac pozostał niezamieszkały. Po śmierci żony Tomasz przeniósł się do starej siedziby. Z synem Augustem, już wówczas uznanym rzeźbiarzem nie utrzymywał kontaktów.
August Zamoyski
Urodzony 28 czerwca 1893 roku w Jabłoniu na Lubelszczyźnie jako syn Tomasza i Ludmiły z Zamoyskich, zm. 19 maja 1970 roku w Saint Clar de Riviera. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Jabłoniu. Tutaj nauczył się podstaw rzemiosła rzeźbiarskiego. W majątku swoich rodziców poznał podstawy kowalstwa i stolarstwa. W 1910 roku ukończył gimnazjum Chrzanowskiego w Warszawie. W następnych latach studiował za granicą. W Szwajcarii chodził na wykłady z ekonomi na Uniwersytecie we Fryburgu, w Niemczech był słuchaczem filozofii. Po wybuchu wojny w 1914 roku dostał się do niewoli niemieckiej. Dzięki usytuowanym krewnym przeniesiony do Berlina, gdzie pracował jako kamieniarz i snycerz, tam też dostrzegł go przypadkowo Joseph Wackerle i proponuje mu prace u siebie. W 1917 roku pracując dla Wackerlego przenosi się do Monachium gdzie poznaje Stanisława Przybyszewskiego i dzięki niemu nawiązuje kontakt z poznańską grupą ekspresjonistyczną "Bunt". Po powrocie do kraju przenosi się do Zakopanego. W 1920 roku odwiedził Nowy Jork. Po roku wraca do Zakopanego i pracuje nad serią gipsowych i drewnianych rzeźb. Jest już znanym i cenionym artystą, jego prace prezentowane są na najważniejszych wystawach w Paryżu mających rangę wystaw światowych. W 1929 roku był głównym organizatorem wystawy sztuki polskiej w Paryżu. W latach 1940 - 1955 mieszkał w Brazylii , gdzie założył i prowadził szkoły rzeźby w Rio de Janeiro i Sao Paulo. W piątą rocznice wybuchu II Wojny Światowej zostaje odsłonięty pomnik Chopina w Rio de Janeiro autorstwa Augusta Zamoyskiego. Od 1955 roku do śmierci przebywał i tworzył we Francji. Do Polski przyjeżdżał jeszcze kilkakrotnie w latach 1963 - 1964, aby wybrać młodych polskich rzeźbiarzy na stypendium do Francji. 19 maja 1970 roku umiera po ciężkiej chorobie w Saint Clair de Riviera. Został pochowany w ogrodzie przy domu. Nad grobem rozpina się łukiem jedna z najpiękniejszych jego rzeźb "Zmartwychwstanie".
Ks. Jan Terlikowski
W lipcu 1935 roku zostaje proboszczem Jabłonia, człowiek młody, energiczny z dużym poczuciem humoru, na zawsze pozostał w pamięci parafian. Przeżył razem z mieszkańcami Jabłonia tragedię lat wojny i okupacji (1939 - 1945). W niedługim czasie po przybyciu do Jabłonia ks. Terlikowskiego umiera nagle hr. Tomasz Zamoyski - główny fundator i darczyńca kościoła. Po śmierci hr. Tomasza do pałacu przyjeżdża jego syn - August Zamoyski, znany rzeźbiarz, którego "duch artysty" i dość ekstrawaganckie zachowanie nie zawsze mieści się w utartych kanonach. Dochodzi do zatargów miedzy młodym dziedzicem a proboszczem. Ks. Terlikowski zmagał się z trudnościami materialnymi parafii a chciał jak najwięcej zrobić. Dzięki jego staraniom w 1937 r. został wybudowany wielki ołtarz w kościele. Z notatek powizytacyjnych dziekana z Parczewa dowiadujemy się, że w latach 1936 - 37 działały przy kościele bractwa tercjarskie i różańcowe, bractwo Najświętszego Sakramentu i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. 1938 r. została wzniesiona nowa, stylowa ambona. Poprzednia była za wysoko umieszczona i korzystano z prowizorycznej.1938 r. ks. proboszcz zaczął oczyszczać cmentarz pounicki z zarastających go krzewów i chwastów, zgodnie z zaleceniem władz kościelnych aby nie niszczyć starodrzewia i ładnych krzewów. W 1938 r. zaczął się spór między parafią w Jabłoniu i Paszenkach do której z nich powinni zdeklarować się mieszkańcy Puchowej Góry.1.09.1939 r. wybuchła II wojna światowa, Jabłoń jak i inne parafie przeżył wielką tragedię. Ks. Terlikowski w tym trudnym czasie wojennym starał się aby parafia w miarę normalnie funkcjonowała, chociaż jest obciążony coraz nowymi zakazami okupanta. Z notatek powizytacyjnych Dziekana dowiadujemy się, że w tych trudnych pod każdym względem czasach ks. Terlikowski wspólnie ze społeczeństwem zabiegali o to aby wzbogacać wystrój kościoła. Ofiarowano do kościoła dwa ołtarze boczne gotyckie stylowe do wielkiego ołtarza. Przez wiele lat posługi zyskał szacunek i zaufanie mieszkańców. Ks. Terlikowski był proboszczem parafii Jabłoń do 1946 r.
Jadwiga Tokarska (1915-1988)
Jadwiga Tokarska urodziła się w 1915r. w Obrębszczyźnie koło Grodna. Seminarium nauczycielskie ukończyła w Grodnie. Początkowo pracowała na Białostocczyźnie w Kruszynianach, później we wsi Jałówka. Były to miejscowości oddalone o kilkanaście kilometrów od najbliższego miasta a nawet gminy. Warunki prymitywne, pracę zaczynała jako siłaczka. Panience z dobrego domu (ojciec był zarządcą majątku) trudno było się przyzwyczaić, ale humor i optymizm, który nie opuszczał jej przez całe życie, pomógł przetrwać trudną egzystencję. Duże znaczenie miało to, że w sąsiednich miejscowościach pracowali równie młodzi jak ona nauczyciele. Przed wybuchem II wojny światowej rodzice Pani Jadwigi Tokarskiej przyjeżdżają do Jabłonia, gdzie ojciec zostaje zarządcą majątku hr. Zamoyskiego. Tutaj Pani Tokarska poznaje młodego hrabiego, znanego rzeźbiarza Augusta Zamoyskiego. Przyjaźń z nim została do końca życia. Dzięki jego pomocy pokonała chorobę i wróciła do pracy. Lata wojny i okupacji Pani Tokarska spędziła w Jabłoniu. 29 września 1939r. w czasie bitwy pod Jabłoniem wojsk gen. Kleberga z wojskami sowieckimi, Pani Tokarska opatrywała rannych i umierających żołnierzy, Ci których nie udało się uratować spoczywają na naszym cmentarzu. Prawdę o tamtych dniach przekazywała swoim wychowankom. Mieszkała na terenie zabudowań pałacowych, administratorem majątku zostaje Niemiec - Dunkiel, Pan Tokarski jest zarządcą polskim. W domu Pani Tokarskiej omawiano sprawy gospodarcze, przewijają się Niemcy, Ukraińcy. Ukrainiec Jan Wołyniec jest komisarycznym wójtem wsi. W tych warunkach Pani Tokarska nie mogła prowadzić tajnego nauczania. Po wojnie w latach 1945/46 rozpoczęła prace w Szkole Podstawowej w Jabłoniu. Związała z nią dalsze swoje życie, bez reszty poświęciła się dzieciom. Mimo dużego powodzenia pozostała samotna. Może przyczyną była tragiczna śmierć kapitana Raginisa pod Wizną - jej młodzieńczej sympatii? Co roku jeździła do Wizny w rocznicę jego śmierci. Jego zdjęcia i listy przechowywała wśród najbardziej cenionych pamiątek. W 1956r. Pani Tokarska zmuszona jest objąć kierownictwo szkoły. Dzieci uczą się w oficynie pałacu. Jest w równym stopniu przerażona jak i zaskoczona decyzją władz. O tym, że zgodziła się, decyduje przypadek, a raczej jej wychowankowie, którzy na płacz swojej Pani reagują okrzykiem: "niech żyje, my Pani pomożemy". W miarę swoich możliwości dotrzymali przyrzeczenia. Od tej chwili zaczyna się nowy 16 - letni etap w dziejach szkoły (do 1972 r.). Pani Tokarska, osoba w pełni sił do pracy, odciążona od obowiązków domowych, kocha szkołę i dzieci. Złotymi zgłoskami zapisała się w naszej pamięci, Człowiek "o złotym sercu", bez reszty poświęca się sprawom szkolnym. Początkowo nie jest jej łatwo poznać sprawy administracyjne ale przy życzliwości grona i władz szkolnych trudności zostają pokonane. Od 1960r. rozpoczęto starania o budowę nowej szkoły Podstawowej (obecna mieściła się w oficynie pałacu Zamoyskich). W 1966r. starania zostały uwieńczone sukcesem i budynek nowej szkoły został oddany do użytku. Pani Tokarska pomagała wszystkim, gdzie widziała nieszczęście tam spieszyła z pomocą. Dzięki niej wielu uczniów ukończyło szkoły średnie, studia wyższe, a kilku ukończyło seminarium duchowne. W jej domu miały schronienie sieroty i dzieci które żyły w ciężkich warunkach materialnych. W 1972r. uroczyście pożegnaliśmy Panią Tokarską, która odeszła na emeryturę. Rodzice, grono pedagogiczne wiedzieli, że odchodzi człowiek dobry i życzliwy. Kontakt z Panią kierowniczką - Panią Wigą pozostał do ostatnich dni jej życia. 14 grudnia 1988r. spokojnie i pogodnie jak żyła odeszła od nas na zawsze. Nauczyciele, uczniowie obecni i byli, jej wychowankowie księża i całe społeczeństwo Jabłonia odprowadziło ją do miejsca ostatniego spoczynku. Leży pod drzewami które całe życie kochała. Dzisiaj pozostała zimna płyta nagrobna (ufundowana przez społeczeństwo Jabłonia), a na niej zdjęcie Pani Jadwigi Tokarskiej pełne dobroci i lekkiego uśmiechu dla tych, którzy jej grób odwiedzają.
Romualda Helena Mostowiec
1 lipca 2005 roku cicho i spokojnie jak żyła, tak i odeszła od nas Doktor Romualda Helena Mostowiec, która pozostanie na zawsze w pamięci mieszkańców Jabłonia i okolic. Niestrudzona i pełna poświęcenia, gotowa zawsze nieść pomoc i dobrą radę swoim pacjentom. Pani Romualda Mostowiec z domu Kuć urodziła się 15 lipca 1918 roku w Niemczech, gdzie losy "rzuciły'' jej rodziców wraz z najstarszą siostrą (wówczas 4 letnią Basią) w poszukiwaniu pracy. W 1919 roku rodzina wraz z córeczkami powróciła do Polski i ponownie zamieszkała w Łodzi, w robotniczym Widzewie. Tutaj minęło dzieciństwo i młodość. Tutaj ukończyła Gimnazjum i Liceum, naukę przerwała II wojna światowa. Lata okupacji spędziła w Łodzi, pracowała jako sprzedawczyni, w międzyczasie ukończyła kurs księgowości i zmieniła pracę - była księgową. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zdaje egzamin maturalny i rozpoczyna dalszą naukę w nowo otwartym Uniwersytecie Łódzkim, kierunek stomatologia. Mimo, że była dobrym i cenionym lekarzem tej specjalności, nie mając satysfakcji z wykonywanej pracy, zaczyna studiować drugi kierunek - medycynę, chce zostać lekarzem ogólnym. Uparcie dąży do celu i w 1953 roku kończy medycynę. Jednak w czasie studiów pracuje jako lekarz - stomatolog. Po ukończeniu medycyny, natychmiast otrzymuje pracę w łódzkim szpitalu. Jest szczęśliwa, że zrealizowała swoje marzenia i może nieść pomoc cierpiącym. W tym czasie jest lekarzem pracowniczym w Zakładach Przemysłu Wełnianego. W Łodzi poznaje miłość swego życia Kazimierza Mostowca, którego wojenne losy rzuciły do tego miasta. W 1953 roku biorą ślub. Sytuacja rodzinna wpływa na przemieszczenie się państwa Mostowców (1961r) do Jabłonia. Niestrudzona i pełna energii zostaje Kierownikiem Ośrodka Zdrowia, który początkowo mieści się w rodzinnym domu jej męża. Życie domowe i zawodowe staje się jednym. Obowiązków domowych przybywa, przychodzą na świat dzieci - 3 córki ( wszystkie ukończyły studia wyższe, najstarsza z nich jest jak mama lekarzem). Mąż przejmuje gospodarstwo rolne po rodzicach, w miarę możliwości pomaga mężowi w prowadzeniu go. Jest jedynym lekarzem w gminie przez wiele, wiele lat. Widok Pani Doktor to przede wszystkim jej pogodny uśmiech, zmęczone oczy i tłumy pacjentów. Doktor Romualda musiała być często nie tylko internistą, ale położnikiem, chirurgiem a nawet stomatologiem. Pracę traktowała jak powołanie (w młodości marzyła, że będzie pracowała jako misjonarka). Czasy były bardzo ciężkie, do małych miejscowości powadziły polne drogi, na których furmanki grzęzły w błocie, a mimo to nigdy nikomu nie odmówiła pomocy. Wielokrotnie w godzinach nocnych, niezależnie od pogody, jeździła do pacjentów z mężem na motorze do chorych mieszkańców całej gminy. Po Panią Doktor przyjeżdżano furmanką, saniami, w zależności od pory roku. Zawsze powtarzała "zdrowie - rzecz święta" i dbała o nie wśród mieszkańców wsi i gminy. Śmierć zabrała dobrego, życzliwego, niezwykle skromnego wrażliwego lekarza, który pozostanie w naszej pamięci " wielką '' na zawsze. Żegnali Ją na miejscowym cmentarzu licznie zgromadzeni mieszkańcy Jabłonia i okolicznych miejscowości. Nie było przemówień pożegnalnych, ale łzy w oczach uczestników pogrzebu zastępowały słowa. Tym wspomnieniem o niezwykłym lekarzu, matce i żonie chciałabym w imieniu mieszkańców i wszystkich, którzy Ją znali, pożegnać Panią Doktor, która rozumiała i realizowała przesłanie "Miłość jest piękną rzeczą ale musi mieć serce i twarz człowieczą". Odeszła od nas, ale jej życzliwy uśmiech i lekko zatroskana twarz pozostanie na zawsze w naszej pamięci, bo wielkością człowieka są jego czyny.
Maria Król
Maria Król z d. Matczuk, urodziła się 11.03.1923 roku w Jabłoniu, tutaj spędziła dzieciństwo, młodość i większość życia. Urodzona "aktorka", kobieta pełna humoru i pogody ducha chociaż los nie szczędził jej nieszczęść. Szkołę Podstawową ukończyła w Jabłoniu, już jako dziecko brała udział w pięknych akademiach organizowanych przez pana Bialica. W 1937 roku rozpoczęła naukę w Gimnazjum im. E. Plater w Białej Podlaskiej, wybuch wojny w 1939 roku przerwał naukę. Lata wojny i okupacji spędziła w Jabłoniu, uczęszczała na tajne nauczanie, które tutaj istniało. W tym czasie sołtysem wsi był jej ojciec - Stefan Matczuk, człowiek prosty ale mądry i taktowny, który cieszył się dużym autorytetem we wsi. Po wyzwoleniu kończy szkołę średnią i kurs pedagogiczny. Pierwszą jej placówką był Wołyń, później Czeberaki i Paszenki. Od 1959 roku aż do przejścia na emeryturę w 1977 roku pracowała w rodzinnym Jabłoniu, uczyła biologii, prowadziła bibliotekę szkolną, przez długie lata prowadziła organizację LOK, która pod jej opieką była znana i ceniona w powiecie. Doskonale orientowała się w problemach swojego środowiska i wiele lat pełniła funkcję kuratora społecznego. Dużo czasu poświęciła pracom społecznym na rzecz szkoły i środowiska. Pani Królowa była chodzącą encyklopedią Jabłonia, pomogła odtworzyć kronikę Szkoły Podstawowej, była współautorką widowiska obrzędowego pt. " Wieczór panieński", zaprezentowany podczas otwarcia Wsi Podlaskiej. Pani Maria należała do Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Potrafiła pięknie i barwnie opowiadać o ludziach i swojej miejscowości. W 2003 roku pożegnaliśmy zmarłą koleżankę, jej odejście jest dużą stratą dla środowiska, z nią odeszła część historii Jabłonia. Ziemia Jabłońska, którą tak kochała otuliła ją na wieki.
Amelia hr. Łubieńska
Z domu Jezierska urodziła się w 1813roku. W 1836 roku poślubiła Seweryna Łubieńskiego, a 1845 roku wraz z mężem zamieszkała w majątku Kolano. Majątek Amelii stał się ośrodkiem ożywionej działalności charytatywnej i kulturalno - oświatowej. Dzięki jej staraniom w 1858 roku do Kolana i Gęsi przybyły siostry Felicjanki które zajmowały się oświatą dla ludu i pomagały chorym. Ta placówka stała się prekursorem polskiej szkoły w Kolanie. W 1860r. Amelia wybudowała w ogrodzie pałacowym kaplicę, która w 1930 roku dała zrąb pod budowę kościoła. W czasie powstania styczniowego pałac Łubieńskich stał się schronieniem dla powstańców. Szczególną troską otaczała unitów. Dzielnie znosiła trudy coraz to większego ucisku w kraju. Mimo upływu lat wciąż była aktywna, pełna dobroci i skromności. Ostatnie lata swego życia spędziła w Zasowie na Podkarpaciu. Z tęsknotą wspomina ukochane Podlasie na którym zostawiła część życia i pamięć po sobie. Zmarła w 1885 r. w Zasowie , gdzie została pochowana przy parafialnym kościele. Swoim życiem dała wielkie świadectwo patriotyzmu, służąc bliskim, mieszkańcom Kolana i kraju, którego wprawdzie nie było na mapie Europy, ale który tak kochała.
Zdzisław Łubieński
Ur. w 1845 r. w Kolanie jako syn hr. Seweryna Łubieńskiego i hr. Amelii Jezierskiej. Po śmierci ojca w 1855 r. zostaje dziedzicem Kolana, który ożenił się z Jadwigą Hauserówną (rzeźbiarką). Mieli jedyną córkę Juliettę, która w 1890 r. poślubiła w Częstochowie Ignacego Morawskiego z Oporowa. Hr. Zdzisław Łubieński wziął udział w powstaniu styczniowym. Pałac Łubieńskich stał się wówczas polowym szpitalem. Za sprzyjanie powstaniu obaj bracia Łubieńscy: Zdzisław - właściciel Kolana i Kazimierz - właściciel Jabłonia musieli zapłacić cenę oddalenia się ze stron rodzinnych. Hr. Zdzisław zmarł w 1896 r.
Jadwiga Łubieńska
Rzeźbiarka, urodzona 19 XI 1852 r. w Galicji, zmarła 27 IV 1930 r. w miejscowości Sikorz k. Płocka. Córka Ottona Hausnera, pisarza, polityka galicyjskiego, posła do Rady Państwa w Wiedniu i Aleksandry z Kownackich. Od 1871r. żona Zdzisława Łubieńskiego, syna Amelii, z którym miała córkę Julię ur. 1872r. Naukę rzeźby rozpoczęła prawdopodobnie w Krakowie. W 1876r. wyjechała do Florencji. W 1878r. rozpoczęła samodzielną pracę, osiedlając się we Florencji, gdzie urządziła pracownię. Tworzyła portrety rzeźbiarskie i rzeźby religijne. Najbardziej znane to popiersie Teresiny, modelki włoskiej, portret kobiety w futrzanej czapeczce, figura klęczącego św. Franciszka z Asyżu, popiersie dziewczynki w kapeluszu, portret młodzieńca, posąg Matki Bożej, Chrzest Chrystusa, portret rzeźbiarza Ireneusza Załuskiego. Swoje prace wystawiała w Turynie, we Lwowie, w Wiedniu, we Florencji. Jadwiga wiele lat swojego życia spędziła w Kolanie, gdzie bardzo żarliwie pomagała kolańskim unitom. Ze swą córką Juliettą w miejscowym pałacu nauczała miejscowe dzieci. Obrazem jej bytności w Kolanie i głębokiego zaangażowania w obronę wiary katolickiej jest pozostawiony przez nią pamiętnik "Podlaskie hospody pomiłuj" który wydany został w Krakowie w 1908r. pod pseudonimem Ottonówna. Jest to obok " Pamiętników" Marii Górskiej z Łubieńskich najważniejsze źródło dokumentujące historię Kolana.
Wanda hr. Weyssenhoff
Urodzona jako córka hr. Seweryna Łubieńskiego z hr. Amelią Jezierską. Była zoną Michała Weyssenhoffa z którym miała syna Józefa - późniejszego pisarza urodzonego w Kolanie w 1860 r.
Józef Weyssenhoff
Urodzony 8.IV.1860r. w kolanie ,w majątku babki Amelii hr. Łubieńskiej, powieściopisarz, nowelista, poeta, krytyk. Dzieciństwo spędził w Wilnie i na Żmudzi, lata gimnazjalne w Warszawie. Studiował prawo na Uniwersytecie w Dorpacie, następnie gospodarował w odziedziczonych Samoklęskach. Dużo podróżował po Europie. W 1918r. wrócił i mieszkał w Warszawie do końca życia. W ciągu swego życia wydał dwadzieścia książek. Najcenniejszą jest "Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego" - ironiczna i wieloznaczna powieść o czystym stylu i ciekawej kompozycji. Inne powieści to: "Sprawa Dołęgi" , "Syn marnotrawny" , "W ogniu" , "Dni polityczne", "Noc i świt", "Cudno i ziemia cudeńka", "Unia", "Gromada" , "Jan bez ziemi" , "Ulica" , "Puszcza" - odkrywająca piękno krajobrazu polskiego. Wybitne miejsce w twórczości zajmuje "Soból i panna" - powieść o łowach na tle krajobrazu litewskiego. Józef Weyssenhoff jest także autorem liryków. Uprawiał nowelistykę - cykl "Pani Teodora". Wydał : "Mój pamiętnik literacki", "Kronika rodu Weyssów - Weyssenhoffów". W 1932 roku zrealizowano film wg "Puszczy". Utwory Weyssenhoffa przekładano na wiele języków: angielski, czeski, francuski, rosyjski i niemiecki. Świadectwem popularności i wyrazem uznania pisarza były otrzymane nagrody literackie. Zmarł 6 VII 1932 roku w Warszawie. Zgodnie z jego ostatnią wolą grobowej widnieje napis "Józef Weyssenhoff - pisarz polski".
Machowski Stanisław ppor. rez. WP.
Urodził się 22 VIII 1894r. we wsi Wyżne w woj. lwowskim. Po ukończeniu szkoły ludowej w Czudcu kontynuował naukę w Gimnazjum w Rzeszowie, gdzie wstąpił do "Związku Strzeleckiego". W 1914r. wstąpił do Legionów Polskich i wyruszył na front rosyjski. W 1915r. otrzymał odznakę I Brygady Legionów Polskich "Za Wierną Służbę" a za wykazane męstwo Srebrny Medal Waleczności. Walczył też na froncie włoskim. W kampanii 1920r. dowodząc plutonem strzelców wykazał się nieprzeciętną odwagą. W 1922r. otrzymał order Virtuti Militari i rozpoczął pracę w szkolnictwie; najpierw w Kopinie, potem w Międzyrzecu Podlaskim, a następnie w Kolanie. Miejscowej społeczności dał się poznać jako człowiek sumienny, pracowity i zdyscyplinowany. Oprócz pracy zawodowej sporo czasu poświęcał na działalność społeczną. Wygłaszał odczyty w Uniwersytecie Ludowym. Wraz z podjęciem pracy w szkole włączył się w nurt działalności Lubelskiego Oddziału Związku Legionistów Polskich. Za działalność niepodległościową i wieloletnią służbę społeczną został odznaczony Krzyżem Niepodległości. Podczas swej pracy w Kolanie organizował pierwsze wycieczki do Lublina, Warszawy, Puław, Kazimierza Dolnego i po najbliższej okolicy. Koszty opłacano z funduszy wypracowanych przez Spółdzielnię Uczniowską i kółko teatralne. Ważnym wydarzeniem w życiu szkoły było założenie Szkolnej Kasy Oszczędności. Z jego inicjatywy powstał owocowy sad. Machowski bardzo o niego dbał. Podczas jego kierowania szkoła w Kolanie stała się pełną, siedmiooddziałową szkołą. Uczęszczało do niej 195 uczniów. We wrześniu 1939r. dostał się do niewoli rosyjskiej. W kwietniu 1940r. został wywieziony do Lasu Katyńskiego i tam stracony. Osierocił żonę, córkę i syna Stanisława.
Franciszek Bielecki
(1904 r. - 15.XI.1985 r.)
Urodził się, żył i zmarł w swojej wiosce - Dawidy. Jego dzieciństwo przypadło na okres zaboru rosyjskiego. Władze carskie nie pozwalały na otwarcie polskiej szkoły wiec naukę czytania i pisania po polsku rozpoczął w 1912 roku. Nauka odbywała się wyłącznie w okresie zimowym i trwała zaledwie dwa sezony. Od najmłodszych lat zajmował się pracą na roli. Pomimo ciężkich warunków potrafił odnaleźć w sobie siłę do pracy społecznej. Był człowiekiem głęboko wierzącym i wielkim patriotą. Służbę wojskowa odbywał w 22 pułku piechoty w Siedlcach w latach 1925-26. Jako żołnierz tego pułku podczas przewrotu majowego w 1926 roku, brał udział w walkach zbrojnych na ulicach Warszawy po stronie Piłsudzkiego. Po powrocie z wojska w 1929 roku ożenił się i powrócił do prowadzenia gospodarstwa rolnego. Owocem jego małżeństwa były trzy córki, z których jedna pozostała na gospodarstwie. Dwie pozostałe przeniosły się do miasta. Pomimo podstawowego wykształcenia był członkiem nadzwyczaj światłym. Wspaniałym gawędziarzem i zamiłowanym historykiem. Z wielkim zaangażowaniem udzielał się w pracach społecznych. Był członkiem zarządu Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Stowarzyszenia Mężów Katolickich. Był inicjatorem wielu czynów społecznych, jak np.: budowa Domu Katolickiego przy szkole podstawowej w 1927 r., budowa pomnika ku czci Chrystusa Króla w 1935r., założenia Spółdzielni Rolniczo - Spożywczej w 1935 r., komasacji gruntów i budowy Domu Spółdzielczego w 1939r. W czasie okupacji niemieckiej w latach 1940 - 41 pełnił funkcję sołtysa. Po wyzwoleniu uczestniczył w Komitecie: odbudowy szkoły 1948-49, budowy remizy strażackiej 1961-64, budowy drogi bitej z Jabłonia przez Dawidy do Gęsi 1971-74.
- Szczegóły